czwartek, 16 grudnia 2010

Moj Kamerun

Przed wyjazdem  do Kamerunu zadano mi pytanie : dlaczego chcesz tam pojechać?
Tak daleko, taki upal, węże, skorpiony i miliony mrówek a do kompletu tych plag dodać trzeba malarię... Prosta odpowiedź: Zgromadzenie mnie wysyła, jest taka potrzeba...ale prawda jest taka, że od zawsze chciałam pojechać do Afryki, a jeśli się bardzo chce, to ziemia i niebo sprzyjają człowiekowi, a Pan Bóg wysłuchuje .
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu postawił sobie pytanie: co jest najważniejsze w życiu? Chcemy jak najbardziej wykorzystać czas, który nam dano...
Odpowiedziałam : jadę w tę stronę świata, aby nauczyć się czegoś od ludzi, których spotkam, aby podzielić się tym co wiem, co mam.
Wielu białych ludzi jedzie do Afryki z pewnością siebie, są bowiem przekonani, że wszystkiego trzeba Afrykanina nauczyć, ze Afryka jest bez kultury, religii... Na początku pobytu wydaje się nam, że prawie wszystko wiemy, że tak wiele możemy dać! Z czasem otwierają się nam oczy, coraz  częściej milczymy i wsłuchujemy się w to, co mówią właściciele tych pięknych ziem... i wracamy do Europy zakochani w Afryce albo postanawiamy nigdy więcej tutaj nie wracać !
        O Kamerunie mówi się, że jest wizytówka wszelkich afrykańskich klimatów. I jest to prawda : pustynia, sawanna, busz, tropikalna dżungla i piękne wybrzeże Zatoki Gwinejskiej.
W tym rozległym kraju żyje ponad 230 plemion, które mówią swoimi językami i jest to powodem różnorodnej tradycji, która zmienia się w zależności od plemienia, wiec trudno pisać o tradycji kraju.
Urzędowym językiem jest francuski i angielski.
Poludniowa i wschodnia cześć kraju to lasy tropikalne i tutaj właśnie żyje i pracuje jedna ze Wspólnot Sióstr Pallotynek, do której należę i ja. Wschód jest jedną z najbiedniejszych, zaniedbanych części Kamerunu. Połączenia między miastami i wioskami są niedogodne, po prostu brakuje dobrych dróg. Mając dobry samochód terenowy istnieje prawdopodobieństwo, że człowiek penetrując dżunglę w porze deszczowej czy tez suchej, szczęśliwie dotrze do celu...
 Jesteśmy prawie na równiku czyli dzień i noc mają po 12godz. Słońce wstaje około 6 a zachodzi o 18. Mamy cztery pory roku czyli tak jak w Polsce, ale tylko liczba 4 nas łączy...duża pora deszczowa trwająca od sierpnia do października, duża pora sucha trwająca od listopada do stycznia. Potem dla odmiany mała pora deszczowa od lutego do kwietnia oraz mała pora sucha od maja do lipca. 
Nie ma wielkiego wyboru : deszcz lub susza. Błoto koloru cegły po kostki w porze deszczowej i tumany kurzu w porze suchej.
Aktualnie zawitała do nas pora suszy..., więc rano słońce wschodzi koloru czerwonego, co zapowiada upal, mgła jak mleko spowija świat wokół, poranny chłodek...a w południe leje się żar z nieba!
W naszym tropikalnym lesie zwierząt "jak na lekarstwo"; specjaliści od ochrony środowiska bija na alarm z powodu katastrofalnego przerzedzania dżungli, ale tylko bija... a las jest wycinany i ogromne drzewa każdego dnia wywożone są do portu w Douala.
W naszych stronach żyje plemię Baka - Pigmeje czyli ludzie lasu. Jak długo będą to ludzie lasu?
Z powodu trzebienia drzew Pigmeje tracą swoje terytorium i są zmuszeni do osiedlenia się w wiosce. czy słusznie? Dzisiaj Pigmeje biorą aktywny udział w życiu wspólnoty wioskowej, uczęszczają do szkol, uprawiają ziemie...ale wolą mieszkać w lesie, są królami lasu, wiedzą co w dżungli pomaga człowiekowi, co szkodzi, kochają i szanują las. Gdy nie ma w danym miejscu zwierząt  odchodzą w inne strony, zostawiając swoje szałasy. Strój Pigmejów z czasem także się zmienił...kobiety i dziewczęta nosiły sznurki na biodrach, w który wplatały z przodu skrawek materiału lub liście, do tego oczywiście ozdoby, jak na kobietę przystało. Strój mężczyzn byl rownie prosty jak kobiet, tylko zamiast ozdób nosili talizmany majace im zapewnic powodzenie w lowach.
Uczestniczylam w pogrzebie dziewczynki, ktora miala na imie Poranek, bo Pigmeje nadaja imiona zwiazane z natura i lasem. O brzasku dnia Poranek zostala zlozona do grobu, ktory byl przygotowany w lesie.
Nie warto porównywać swojego zycia z innymi. Nie mamy zadnych podstaw by wiedzieć czym jest podroz zycia dla tych, co zyja wokol nas.




4 komentarze:

  1. Już jestem zakochana w tym blogu. I mam swoje powody. Czuję jakiś "związek dusz" z Tobą Judyto. Będę czytać dalej - między wierszami w ... mojej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniale piszesz, masz wiele do powiedzenia. Podziwiam ludzi, którzy postanawiaja zmierzyć się z czarnym Ladem. Tak jak piszesz, wielu jedzie z wielka pewnością siebie, a tamten świat uczy ich pokory. Albo sie zakochają, albo nie wytrzymają. Moja kolezanka opiekuje się niewidomymi dziećmi w Rwandzie, tez pisze bloga, wspaniała osoba! inna, prawie siostra - stara sie o wyjazd na misje, trzymam kciuki by jej się udalo. Kolega mego syna jeździ sadzić lasy do Afryki i pracować z dziećmi. Jesteście ludźmi pełnymi pasji i iskry bożej. Trzymam za was wszystkich kciuki.
    A z jakiego zgromadzenia jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam sporo o Kamerunie, znajomy misjonarz był tam na misjach przez wiele lat, niestety również tam zginął już kilka lat temu, ale wiele opowiadał o tamtejszych ludziach, zwyczajach.
    Super blog!

    OdpowiedzUsuń
  4. You made some really good points there. I checked on the web for additional
    information about the issue and found most individuals will go along with your views on this website.


    Also visit my web page; lloyds pharmacy

    OdpowiedzUsuń